WENEZUELA – SALSA Z TERMITÓW I WODOSPADY

wodospady

Z czym kojarzy się Wenezuela? Z gorącem i wypoczynkiem rzecz jasna, a ponieważ właśnie mamy za oknem śnieg, postanowiłam oderwać Was na chwilę od rzeczywistości.

Wenezuela dzika

Z tego kraju pochodzi wiele miss świata a nastolatki w prezencie urodzinowym robią sobie operacje plastyczne. W Wenezueli panuje socjalizm, co widać na ulicach pełnych propagandowych plakatów i murali. Socjalizm ten ma nowoczesne oblicze w miastach, z centrami handlowymi i sieciowymi przybytkami, oraz powolnym, niezmiennym cyklem życia na prowincji. Nie będę jednak rozpisywała się na temat historii, gospodarki czy klimatu (bardzo ciepło) Wenezueli, bo nie zamieszczam tutaj oferty biura turystycznego, lecz przedstawię Wam krótko moje odczucia i wrażenia z tego kraju. Jak więc zapamiętałam Wenezuelę? Jako miejsce pełne niezwykłych i dzikich krajobrazów, „dużych” okazów zwierząt i kurczaków.

Kurczaki, banany i salsa z termitów

handlarz uliczny wenezuela kurczaki w dżungli

Jesteśmy na blogu kulinarnym, zatem zrozumiałe, że temat jedzenia jest mi szczególnie bliski. O co więc chodzi z tymi kurczakami? Podczas dwutygodniowego pobytu w Wenezueli odniosłam wrażenie, że jada się tam dużo kurczaków. Począwszy od rekomendacji naszego przewodnika, który zaprowadził nas do wybitnie kurczakowej restauracji w Caracas (stolica Wenezueli), poprzez handlarzy ulicznych, aż po menu serwowane przez Indian podczas wycieczki w dżungli. Wszędzie widzieliśmy drób, wszędzie jedliśmy kurczaki. Do tego bardzo typowym dodatkiem był biały ryż, specjalna odmiana bananów przeznaczonych do smażenia i spożywania na ciepło oraz czarna fasola. Było to dla mnie szczególnie ważne, bo uwielbiam wszelkie fasole. Wymienione składniki widywałam zarówno na jednym talerzu, jak również jako oddzielne dodatki do mięsa.

smażone banany

Nie mogę przy tej okazji nie wspomnieć o moim ulubionym wenezuelskim śniadaniu – desayuno andino (śniadanie andyjskie) , które składa się z jajecznicy z warzywami (cebula, pomidory, papryka), pieczonego i wyglądającego jak szarpane mięsa z papryką, kawałka białego sera i placuszków chlebowych. Śniadanie andyjskie w Wenezueli funkcjonuje oczywiście w wielu odmianach. To z cafe Migas było pyszne i niesamowicie syte, co nie jest bez znaczenia, gdy wyrusza się na całodzienne wycieczki.

pikantna salsa z termitów

I wreszcie ta salsa. Rzeczywiście w Wenezueli jada się salsę z termitów. Jest dosyć dziwna w smaku, takie pikantne połączenie cierpkości z goryczką. Trudno to niezatarte wspomnienie kulinarne porównać do jakiegokolwiek innego smaku, znanego nam Polakom z rodzimej kuchni. Salsa z termitów nie wygląda zbyt apetycznie. Spróbowałam, ale sądzę że jeden raz mi wystarczy. Nie zmienia to faktu, że warto poznawać różne smaki. Napiszcie na facebooku, jakich „pyszności” próbowaliście?

Ogólnie jedzenie w Wenezueli nie jest powalające, ani jakoś szalenie urozmaicone. Jadaliśmy w różnych miejscach i w różnych regionach. Ale przecież do Wenezueli nie jeździ się dla uczty podniebienia, tylko z zupełnie innego powodu. Te krajobrazy, te wodospady.

Wodospady i tepui

wodospad salto angel gdzie na wakacje w październikutepui na gran sabanie

Muszę zacząć od Salto Angel. Ten najwyższy (nie mylić z największym) wodospad świata liczący prawie 1000 metrów jest symbolem Wenezueli. Nazwa wodospadu pochodzi od nazwiska jego odkrywcy, amerykańskiego pilota Jimmy’ego Angel’a. Wodospad najpiękniej prezentuje się w porze deszczowej (czerwiec-grudzień), gdyż wówczas z góry Auyantepui spada najwięcej wody. Góra robi niesamowite wrażenie, zadzieracie głowę i czasem nic nie widać, bo szczyt schowany jest w chmurach. Zdjęcie, które widzicie zrobiłam właśnie podczas pory deszczowej, konkretnie w październiku. Dzięki takiemu terminowi wyprawy udało się nam dotrzeć do podnóża góry łodzią, co nie jest możliwe w czasie pory suchej.

Auyantepui, góra, z której spływa Salto Angel jest na szczycie płaska. To kolejny fenomen przyrody, cud natury, który możecie odkryć w Wenezueli. Takich płaskowyżów jest w Wenezueli wiele i językiem miejscowych nazywa się je tepui, co znaczy „dom bogów”.

Leniwiec rzeczywiście leniwy

leniwiec

wenezuela fauna ptaki w wenezueli

Na koniec kilka słów o leniwcu. Moje spotkanie z nim było baaardzo leniwe. Wyobraźcie sobie taką scenę. Siedzę na ławeczce w jakimś niewielkim mieście. Nagle (choć to za wiele powiedziane) kątem oka widzę, a raczej czuję za plecami nieznaczny ruch. Odwracam się i nie wierzę własnym oczom. Idzie, właściwie sunie sobie (dosłownie wolniej od żółwia) po trawie kudłaty zwierz bez głowy. Oczywiście leniwiec ma głowę, wtedy tak się ustawił, że jej nie widziałam. Oczu nie mogłam od niego oderwać.

Drugie niezapomniane wrażenie z serii spotkanie z fauną Wenezueli. Płyniemy łodzią w stronę Salto Angel, oglądam widoki rzecz jasna, a tu czuję, że coś mnie łaskocze w stopę. Gołą stopę, bo przecież był upał. Czy ktoś ma arachnofobię? Tak, łaził mi po nodze wielki, kosmaty pająk. Od razu go zrzuciłam do wody, dodam, że z obrzydzeniem. Do tej pory nie wiem co to było. Pozostałe okazy fauny tego przepięknego kraju, były znacznie mniej kudłate i przyjemniejsze.

Taka właśnie jest moja Wenezuela.